Część pierwszą zakończyliśmy na zaszczepieniu brzeczki drożdżami.
Fermentor następnie wylądował w pomieszczeniu, gdzie temperatura była niższa niż 10°C.

Po około 4 dobach fermentacja ruszyła pełną parą i już nic nie było w stanie jej zatrzymać.

Po zużyciu dostępnych cukrów uzyskanych w procesie zacierania drożdże powoli zaczęły kończyć swoją działalność.

Po kolejnych 5 dniach piwo nadawało się do przelania na fermentację cichą: gęstość spadła do 2 blg i praktycznie całe drożdże opadły na dno fermentora.

Podczas przelewania do drugiego fermentora staraliśmy się jak najmniej napowietrzyć brzeczkę.

W pierwszym fermentorze na dnie zostało dużo gęstwy drożdżowej, którą można jeszcze spożytkować.

Dlatego zebraliśmy ją i wykorzystamy w kolejnej warce #2018/5. Jaki to będzie gatunek? Śledźcie bloga. 


Fermentację cichą prowadziliśmy jeszcze przez 7 dni. Gęstość po tym czasie nie uległa zmianie. Temperatura także.
Po upływie tego czasu postanowiliśmy zabutelkować nasze Polskie Jasne.
Czyste butelki trzymamy w skrzynkach. Dobra rada to za każdym razem po wypiciu piwa, czy to własnego, czy komercyjnego przepłucz butelkę wodą. Ochroni to ją przed uporczywą pleśnią, która niejednokrotnie zdyskwalifikowała butelkę do kolejnych warek.

Czyste butelki należy zdezynfekować. Jak to robimy? Wygrzewamy w piekarniku. Ale wcześniej przepłukujemy wodą, która usunie ewentualny kurz oraz zamieniając się w parę wodną zwiększy skuteczność dezynfekcji. Temperatura musi być wyższa niż 100°C – woda musi odparować (ewentualnie przegotować się). Czas to około 30 min.

W czasie przygotowywania butelek wybraliśmy kapsle. Skoro Polskie Jasne to musi mieć koronę w odpowiednim kolorze, czyli złotym. 

Kapsle również trzeba zdezynfekować. Te jednak wygrzewamy w wodzie (wrzucamy do gotującej se wody i trzymamy tak około 10 min).
No i przyszedł czas na gwiazdę programu, czyli Jasne Polskie. Gęstość bez zmian – 2 blg. Miarka na fermentorze pokazywała 17 litrów. Do nagazowania użyliśmy zwykłego białego cukru, który rozpuściliśmy we wrzątku i tak przygotowany syrop wlaliśmy w czasie przelewania piwa z fermentora do zbiornika wyszynkowego.

Potem szybka akcja kapslownicą i piwo jest w butelkach.

Nie mogło też zabraknąć etykiety, która w przypadku Jasnego Polskiego jest utrzymana w barwach narodowych.

Polska, Biało-Czerwoni 

No i oczywiście gwiazda w złotej koronie. 


Tak zabutelkowane piwo musi jeszcze poczekać w niskiej temperaturze zanim będzie można je spróbować. Ale o tym opowiemy na wizji.